Ogólnie wrzesień kojarzy mi się z codziennymi nockami w pracy, wstawaniem zombi (ja) i jedzeniem wszystkiego co w łapki wpadnie...
- Żelki Haribo- przyznam, że pokochałam ich uroczy kształt jak i sam smak mi odpowiada niestety nie zrobiłam im zdjęcia z oczywistych przyczyn (jestem żarłocznym leniem często xD)
- Sos słodko-kwaśny Uncle Bens- przyznam że to jedyny sos do którego mam słabość by kupić taki tajemniczą i niezbyt zdrową rzecz na obiad (w końcu im bardziej przetworzone to tym bardziej mniej zdrowe) zazwyczaj kupowałam innej firmy, ale tym razem pokusiłam się na coś innego (szczerze mówiąc rzadko sobie na to pozwalam by to kupować, ale raz na jakiś czas to krzywda się wielka nie stanie :) Skład oceniam jednak nie najgorzej (w ogóle w innych nie widziałam tyle ananasa, za którym akurat przepadam). Sos słodko-kwaśny + ryż + pierś z kurczaka = oto mój mały grzech XD
Ogólnie nie wiem jak to wygląda w innych sklepach, ale oba produkty bez problemu znajdziecie w Almie (mam ją najbliżej, dlatego z niej często korzystam :)
